Nasz dzisiejszy nasz gość stronami internetowymi i marketingiem zajmuje się od ponad 20 lat. Prowadzi firmy hostingowe i agencje interaktywne. Specjalizuje się w SEO/SEM, szkoleniach oraz dzieli się swoją wiedzą na blogu tematycznym. Krzysztof Wojteczko krótko opowiedział nam o swoich przygodach z pozycjonowaniem, pracy, projektach i planach na przyszłość. Zapraszamy do lektury wywiadu.
Janusz Kamiński: Proszę powiedzieć kilka słów o sobie: gdzie Pan się urodził, co studiował itd.
Krzysztof Wojteczko: Mieszkam w Lublinie, natomiast pochodzę z Tarnobrzega. To niewielka miejscowość na Podkarpaciu, gdzie dorastałem w czasach PRL-u. Miasto było wówczas typową sypialnią dla pobliskich zakładów kopalni siarki, które dziś straszą zrujnowanymi biurowcami i halami. Odnośnie moich studiów to skończyłem dziennikarstwo, a także wydział psychologii i pedagogiki UMCS w Lublinie. Jak to w życiu często bywa w żadnym z wyuczonych zawodów nie pracuję, choć o dziennikarstwo ocieram się w swojej codziennej pracy, chociażby na blogu.
Janusz Kamiński: Zgodnie z informacjami na profile w linkdedin.com jest Pan specjalistą SEO/SEM. Z czego wszystko się zaczęło? Jak dawno pracuje Pan w tym kierunku?
Krzysztof Wojteczko: Moja historia jest dość zawiła. W 2003 roku założyłem firmę prot – Profesjonalne Technologie, która zajmowała się na początku budową stron internetowych, a z czasem głównym obszarem jej działalności były usługi hostingowe m.in. pod marką o12.pl, którą kilka lat temu przejęła jedna z najbardziej znanych marek hostingowych w Polsce. W zasadzie od początku mojej aktywności w Internecie działania SEO/SEM były jednym z ważniejszych elementów prowadzonych strategii marketingowych. Można więc powiedzieć, że wszystko zaczęło się od czegoś tak przyziemnego jak potrzeba.
Janusz Kamiński: Czy dużo się zmieniło w SEO w ciągu ostatnich 5 lat? Na czym obecnie warto skupić uwagę, aby wybić stronę do tylu?
Krzysztof Wojteczko: W mojej ocenie dużo. A gdybyśmy to jeszcze rozszerzyli np. do 10 lat, to bardzo dużo. W zasadzie dziś SEO ma całkowicie nową twarz i choć wciąż wiele technik stosowanych lata temu także dziś przynosi efekty (w teorii rzekomo nie powinny), to jeśli spojrzymy na branżę holistycznie, jest to zupełnie inny byt.
Gdy zaczynałem, tzw. Black Hat SEO było na porządku dziennym. Mało kto dostrzegał wówczas potrzebę budowania contentu na stronach i zawracania sobie głowy wartościowymi linkami. Branża koncentrowała się na spamowaniu i to w większości przypadków wystarczało. Nie miało znaczenia gdzie link się pojawił, istotne było tylko to, żeby był, a do tego w możliwie największych ilościach. Do dziś przeglądając profile domen naszych Klientów, które na runku funkcjonują po naście lat trafiamy na ślady dawnej, intensywnej aktywności kogoś z branży. Linki są byle jakie, często z kategorii XXX, ale wówczas to nie miało większego znaczenia, liczyły się efekty, a te po prostu były. Tego typu model skutkował szybkim i łatwym zarobkiem dla pozycjonera. Wystarczyło odpowiednie know how i dobrze dobrane oprogramowanie, aby w ciągu kilku czy kilkunastu dni wyciągnąć wiele fraz do TOP10.
Była to prosta droga do bardzo popularnego modelu rozliczeń za efekty, którego także dziś oczekuje wielu właścicieli stron. Z czego to wynikało? No cóż. Jeśli nie musisz angażować się mocno w dany projekt, a większość działań polega na automatyzacji, możesz zaproponować Klientom taki model rozliczeń na który wiadomo, że się pokuszą. Kogo uda się wyciągnąć na dobre pozycje nie angażując się specjalnie mocno, to się uda, a kogo nie to trudno. Nie będzie się przecież inwestowało więcej niż można zarobić, a model biznesowy musi się spinać.
Poważne problemy zaczęły się jednak gdy Google rozjuszone wszędobylskim spamem i śmieciowymi pozycjami w swoich wynikach wyszukiwania postanowiło przywołać do porządku pozycjonerów wprowadzając duże zmiany w swoich algorytmach. I nagle okazało się, że to co działało przestało działać, albo efekty zostały mocno ograniczone. Model rozliczeń za efekty jednak nadal funkcjonował, bo Klienci przyzwyczaili się, że tak w tej branży jest, a agencje SEO po prostu bały się zmieniać dotychczasowa politykę. Klienci wciąż przybywali, a większość z nich właśnie z uwagi na atrakcyjny model współpracy. W konsekwencji wprowadzane sukcesywnie zmiany w Google sprawiały, że dotychczasowe techniki traciły skuteczność. Jeśli jednak masz płatność za efekt, efekt którego nie ma przez miesiąc, dwa, trzy, pięć miesięcy, to nagle okazuje się, że zarobki z takiej usługi mogą nie pokryć kosztów Twojej pracy. Co w takiej sytuacji agencje robiły? Po prostu nie koncentrowały się na projektach Klientów, gdzie ryzyko finansowe było zbyt duże. W efekcie część niezadowolonych Klientów coraz częściej szukało innych firm, które mieli nadzieję odwrócą ten stan rzeczy.
Pozycjoner pracy miał coraz więcej, dlatego zaczęły pojawiać się pierwsze odważne oferty pozycjonowania abonamentowego. Żeby jednak można było walczyć z agencjami wciąż oferującymi rozliczenia za efekt inne agencje musiały szukać nowej narracji, która przekona Klienta do tego aby płacił miesiąc w miesiąc bez względu na to czy efekt pojawi się po 30 dniach czy 9 miesiącach.
Klient płacił stałą aczkolwiek niewielką miesięczną opłatę, a agencja mogła działać wiedząc, że bez względu na ostateczne wyniki wynagrodzenie za pracę jest gwarantowane. Problem w tym, że wiele agencji nie potrafiła nadążyć za dynamicznymi zmianami obiecując Klientom złote góry za 300 zł miesięcznie. I właśnie to spowodowało, że dziś gdy rozmawiam z Klientami słyszę niezwykle często, że czują się oszukani przez firmę X czy Y i nie ufają branży SEO. Dlaczego? Agencje bały się komunikować wprost Klientom, że budżet jaki przeznaczają na działania SEO jest zwyczajnie niewystarczający w świetle nowych polityk wprowadzanych przez Google. Skoro Klient płaci te 300 zł, to niech płaci, może coś się uda, a może nie. Loteria. Niestety coraz częściej nie udawało się wbić Klienta wysoko na frazy, które widniały w umowach. W konsekwencji po tym gdy taka umowa dobiegała końca Klient rezygnował z usługi zabierając ze sobą jedynie złość, rozgoryczenie i poczucie porażki. Takie praktyki poskutkowały i wciąż skutkują obniżeniem reputacji branży SEO.
Różnice pomiędzy tym co było, a co jest są olbrzymie. Owszem zdarzają się tematy, które można skutecznie wyciągnąć na dobre pozycje nawet samą optymalizacją strony plus rozbudową jej treści, a więc stosunkowo niewielkim kosztem, ale dla coraz większej ilości branż osiągnięcie wysokich pozycji wiąże się ze znacznie wyższymi inwestycjami w dobrej jakości linkbuilding, działania ePR, działania w mediach społecznościowych, content marketing i wiele innych, które składają się na to co powszechnie rozumiemy pod skrótem SEO.
Gdy zaczynałem, tzw. Black Hat SEO było na porządku dziennym. Mało kto dostrzegał wówczas potrzebę budowania contentu na stronach i zawracania sobie głowy wartościowymi linkami. Branża koncentrowała się na spamowaniu i to w większości przypadków wystarczało. Nie miało znaczenia gdzie link się pojawił, istotne było tylko to, żeby był, a do tego w możliwie największych ilościach. Do dziś przeglądając profile domen naszych Klientów, które na runku funkcjonują po naście lat trafiamy na ślady dawnej, intensywnej aktywności kogoś z branży. Linki są byle jakie, często z kategorii XXX, ale wówczas to nie miało większego znaczenia, liczyły się efekty, a te po prostu były. Tego typu model skutkował szybkim i łatwym zarobkiem dla pozycjonera. Wystarczyło odpowiednie know how i dobrze dobrane oprogramowanie, aby w ciągu kilku czy kilkunastu dni wyciągnąć wiele fraz do TOP10.
Była to prosta droga do bardzo popularnego modelu rozliczeń za efekty, którego także dziś oczekuje wielu właścicieli stron. Z czego to wynikało? No cóż. Jeśli nie musisz angażować się mocno w dany projekt, a większość działań polega na automatyzacji, możesz zaproponować Klientom taki model rozliczeń na który wiadomo, że się pokuszą. Kogo uda się wyciągnąć na dobre pozycje nie angażując się specjalnie mocno, to się uda, a kogo nie to trudno. Nie będzie się przecież inwestowało więcej niż można zarobić, a model biznesowy musi się spinać.
Poważne problemy zaczęły się jednak gdy Google rozjuszone wszędobylskim spamem i śmieciowymi pozycjami w swoich wynikach wyszukiwania postanowiło przywołać do porządku pozycjonerów wprowadzając duże zmiany w swoich algorytmach. I nagle okazało się, że to co działało przestało działać, albo efekty zostały mocno ograniczone. Model rozliczeń za efekty jednak nadal funkcjonował, bo Klienci przyzwyczaili się, że tak w tej branży jest, a agencje SEO po prostu bały się zmieniać dotychczasowa politykę. Klienci wciąż przybywali, a większość z nich właśnie z uwagi na atrakcyjny model współpracy. W konsekwencji wprowadzane sukcesywnie zmiany w Google sprawiały, że dotychczasowe techniki traciły skuteczność. Jeśli jednak masz płatność za efekt, efekt którego nie ma przez miesiąc, dwa, trzy, pięć miesięcy, to nagle okazuje się, że zarobki z takiej usługi mogą nie pokryć kosztów Twojej pracy. Co w takiej sytuacji agencje robiły? Po prostu nie koncentrowały się na projektach Klientów, gdzie ryzyko finansowe było zbyt duże. W efekcie część niezadowolonych Klientów coraz częściej szukało innych firm, które mieli nadzieję odwrócą ten stan rzeczy.
Pozycjoner pracy miał coraz więcej, dlatego zaczęły pojawiać się pierwsze odważne oferty pozycjonowania abonamentowego. Żeby jednak można było walczyć z agencjami wciąż oferującymi rozliczenia za efekt inne agencje musiały szukać nowej narracji, która przekona Klienta do tego aby płacił miesiąc w miesiąc bez względu na to czy efekt pojawi się po 30 dniach czy 9 miesiącach.
Klient płacił stałą aczkolwiek niewielką miesięczną opłatę, a agencja mogła działać wiedząc, że bez względu na ostateczne wyniki wynagrodzenie za pracę jest gwarantowane. Problem w tym, że wiele agencji nie potrafiła nadążyć za dynamicznymi zmianami obiecując Klientom złote góry za 300 zł miesięcznie. I właśnie to spowodowało, że dziś gdy rozmawiam z Klientami słyszę niezwykle często, że czują się oszukani przez firmę X czy Y i nie ufają branży SEO. Dlaczego? Agencje bały się komunikować wprost Klientom, że budżet jaki przeznaczają na działania SEO jest zwyczajnie niewystarczający w świetle nowych polityk wprowadzanych przez Google. Skoro Klient płaci te 300 zł, to niech płaci, może coś się uda, a może nie. Loteria. Niestety coraz częściej nie udawało się wbić Klienta wysoko na frazy, które widniały w umowach. W konsekwencji po tym gdy taka umowa dobiegała końca Klient rezygnował z usługi zabierając ze sobą jedynie złość, rozgoryczenie i poczucie porażki. Takie praktyki poskutkowały i wciąż skutkują obniżeniem reputacji branży SEO.
Różnice pomiędzy tym co było, a co jest są olbrzymie. Owszem zdarzają się tematy, które można skutecznie wyciągnąć na dobre pozycje nawet samą optymalizacją strony plus rozbudową jej treści, a więc stosunkowo niewielkim kosztem, ale dla coraz większej ilości branż osiągnięcie wysokich pozycji wiąże się ze znacznie wyższymi inwestycjami w dobrej jakości linkbuilding, działania ePR, działania w mediach społecznościowych, content marketing i wiele innych, które składają się na to co powszechnie rozumiemy pod skrótem SEO.
Janusz Kamiński: Jakie książki tematyczne oraz kursy może polecić Pan dla osób, które chcieliby ulepszyć pozycje swojej strony w przeglądarce?
Krzysztof Wojteczko: Zdecydowanie polecam czerpać wiedzę od praktyków. Branża zmienia się tak dynamicznie, że wertowanie książek, których wartość i aktualność merytoryczna często już w dniu wydania pozostawia wiele do życzenia w mojej ocenie nie jest najlepszą drogą samorozwoju. SEO to wiedza zdobywana mozolnie na bazie doświadczeń, eksperymentów, analiz i spostrzeżeń. Każdy specjalista w tej dziecinie ma inny zestaw doświadczeń, inną konfigurację stosowanych technik i różne efekty dla określonych branż tematycznych. Jeśli jednak połączymy te doświadczenia w całość można zbudować sobie świetną bazę do działań.
Jeśli myślisz o tym aby poprawić pozycję swojej strony samodzielnie. Musisz od razu nastawić się na duży bagaż wiedzy do przyswojenia, co wcale nie znaczy, że owa wiedza i wdrożenie jej praktycznie zadziała w Twoim konkretnym przyьщpadku.
Jeśli myślisz o tym aby poprawić pozycję swojej strony samodzielnie. Musisz od razu nastawić się na duży bagaż wiedzy do przyswojenia, co wcale nie znaczy, że owa wiedza i wdrożenie jej praktycznie zadziała w Twoim konkretnym przyьщpadku.
Janusz Kamiński: Oprócz pozycjonowania interesuje się Pan tworzeniem stron, w tym na WordPress. Dlaczego został wybrany ten system?
Krzysztof Wojteczko: W swojej pracy przetarłem wiele dróg. Pracowałem z dużą pulą systemów Open Source, rozwiązań komercyjnych, a także sami w pewnym momencie tworzyliśmy własny CMS. Z WordPressem natomiast miałem do czynienia po raz pierwszy niedługo po tym jak ujrzał światło dzienne. W końcu swoją firmę założyłem raptem miesiąc po udostępnieniu publicznie pierwszej wersji WordPress’a ?. Szybko dotarł do naszego kraju, a ja dość szybko się nim zainteresowałem. Z początku wykorzystywany był po prostu do budowy zaplecza, ale z czasem zrozumiałem, że jego prostota, możliwości jak i koszty idealnie wpisują się w potrzeby małych firm. Nie ma tu więc niczego wyjątkowego. Ot zwykły proces poznawczy skutkujący wielką sympatią do tego narzędzia. Można powiedzieć, że poddałem się tłumowi, bo jakby nie było dziś ponad 30% stron działających w Internecie, to strony postawione na bazie WordPress’a. Nie uważam tego jednak za nic złego.
Janusz Kamiński: Prowadzi Pan stronę jak-zrobic-strone.pl. Kiedy ona powstała?
Krzysztof Wojteczko: Strona (jak-zrobic-strone.pl, - autor) powstała w 2012 roku. Pierwotnie było to jedno z wielu zapleczy dla naszych usług hostingowych i usług związanych z tworzeniem stron. Ostatecznie jednak serwis zaczął generować na tyle duży ruch, że doszedłem do wniosku, że muszę tchnąć w niego więcej życia i choć nie mam zbyt wiele wolnego czasu, to staram się aby w miarę regularnie pojawiały się na nim nowe artykuły.
Janusz Kamiński: Komu będzie ciekawa ta strona? Jakie tematy są poruszane na niej?
Krzysztof Wojteczko: Strona dedykowana jest przede wszystkim osobom, które chcą własnym sumptem stworzyć stronę internetową nie ponosząc z tego tytułu dużych kosztów. WordPress jest idealnym narzędziem do tego celu i choć nie jest on jedynym opisywanym na stronie sposobem, to większość Czytelników JZS wybiera właśnie tę ścieżkę. Może też dlatego, że na temat WP znajdują u mnie najwięcej treści, porad, informacji o wtyczkach, które w mojej ocenie warto używać w codziennej pracy ze stroną. Nastawiam się przede wszystkim na aspekty praktyczne bez lania wody.
Janusz Kamiński: W jaki sposób widzi Pan rozwój strony?
Krzysztof Wojteczko: JZS pozostanie formą bloga. Zależy mi na tym aby to miejsce stało się docelowo pełnym przewodnikiem na temat pracy z WordPress’em. Dodatkowo wkrótce pojawią się tu także szkolenia, które do tej pory prowadziłem w formie webinarów (bezpłatnych i płatnych) oraz indywidualnych szkoleń on-line.
Janusz Kamiński: Czy bierze Pan udział w innych projektach internetowych? Jaki z nich jest najciekawszy?
Krzysztof Wojteczko: Głównie koncentruję się na pracy w dwóch naszych agencjach. Jedna koncentruje się na usługach hostingowych czym zajmuję się od ponad 15 lat. W dużej mierze obsługujemy większe podmioty pokroju Black Red White, ale także dla małych przedsiębiorców mamy ekonomiczne środowisko hostingowe oparte na technologii LiteSpeed. Można je znaleźć właśnie na jak-zrobic-strone.pl, bo tu jest przede wszystkim odbiorca dla tego typu usług. Ale uwaga, mamy jednak też dział zajmujący się czymś zupełnie innym zaprojektuj-koszulke.pl.
Poza tym agencja marketingu internetowego TakMedia. To stosunkowo młody projekt, ale bazuje na dużym doświadczeniu. To także obszar nad którym pracujemy z coraz lepszymi efektami.
Poza tym agencja marketingu internetowego TakMedia. To stosunkowo młody projekt, ale bazuje na dużym doświadczeniu. To także obszar nad którym pracujemy z coraz lepszymi efektami.
Janusz Kamiński: Czy pracował Pan z motywami od TemplateMonster. Jakie są pozostałe wrażenia?
Krzysztof Wojteczko: Tak pracowałem. Swego czasu nawet wdrożyłem przy o12 waszą bazę projektów. ? Korzystałem głównie z motywów dla Joomla, Drupala i rzecz jasna WordPress’a. Zdarzało się także korzystać z „czystych” templatek, które wdrażane były pod autorskie rozwiązania. Jakość projektów zawsze była wysoka, ale tak jak już kiedyś wspomniałem podczas jednej z naszych rozmów brakowało mi dostępu do aktualizacji. Z tego co wiem to chyba ma się zmienić.
Janusz Kamiński: Jakie są Pana cele na przyszłość?
Krzysztof Wojteczko: Cele to rozwój projektów o których wspomniałem, także rozwój bloga JZS. To także platforma szkoleniowa z kursami dotyczącymi zarówno budowy stron jak i zagadnień związanych z marketingiem internetowym. Choć to akurat działania wynikające bardziej z pasji do tematyki, to jest to także jeden z wyraźnie zaznaczonych celów na mojej ścieżce.
Janusz Kamiński: Czym się Pan interesuje?
Krzysztof Wojteczko: Każdą wolną chwilę jaką mam dla siebie staram się przeznaczyć na nurkowanie. Uwielbiam to i gdybym mógł chętnie poświęciłbym się tej pasji całkowicie. Może kiedyś. ?
Janusz Kamiński: Proszę Pana podać kilka porad dla osób interesujących się SEO. Jak zostać dobrym specjalistą w tej dziedzinie?
Krzysztof Wojteczko: W zasadzie już o tym wspomniałem w jednym z poprzednich pytań. SEO to przede wszystkim praktyka i nieustanna analiza efektów oraz umiejętne wyciąganie wniosków. To także analiza działań innych osób działających w branży i uczenie się od nich.
Można zakopać się w książkach na ten temat, przeczytać wszystkie jakie są, ale nic nie jest w stanie zastąpić wiedzy zdobytej podczas realnej pracy z własnymi stronami i stronami Klientów.
Można zakopać się w książkach na ten temat, przeczytać wszystkie jakie są, ale nic nie jest w stanie zastąpić wiedzy zdobytej podczas realnej pracy z własnymi stronami i stronami Klientów.
Janusz Kamiński: Dziękuję bardzo za udzielenie wywiadu! Życzę nowych pomysłów i realizacji ciekawych projektów!
Krzysztof Wojteczko: Dziękuję również. Pozdrawiam.