Ostatnio mieliśmy przyjemność porozmawiać z Panem Łukaszem Szmiglem, który realizuje strony internetowe dla sektora małych i średnich przedsiębiorstw. Swoim doświadczeniem nasz gość dzieli się z czytelnikami bloga firmowego. W wolnym czasie Pan Łukasz lubi fotografować, szczególnie w połączeniu z biegami górskimi. Więcej informacji o naszym gościu oraz o jego pracy i projektach znajdziecie Państwo w wywiadzie poniżej.
Jestem introwertykiem, pracuję w domu. Mój sposób działania nastawiony jest na kooperację zamiast rywalizacji. Pracuję rozważnie, przewidując różne scenariusze. Cechuje mnie mocna introspekcja, dociekliwość i chęć dogłębnego rozumienia rzeczy, z którymi pracuję.
Hobbystycznie uprawiam biegi terenowe, najchętniej połączone z fotografią mobilną, ale równie dobrze czuję się na rollercoasterze.
Początkowo projektowałem drobne akcydensy na potrzeby druku, współpracując z uczelnią, na której wtedy studiowałem. Następnie skierowałem moje zainteresowania w kierunku bardziej złożonych prac DTP takich jak skład czasopism naukowych, przy okazji wykonując proste strony internetowe na użytek własny lub niewielkich wydarzeń uczelnianych. Były to głównie realizacje pochodzące z różnego rodzaju generatorów, które wtedy testowałem. W tamtych latach Flash miał się jeszcze całkiem nieźle, a InDesign oferował całkiem przystępny eksport interaktywnych dokumentów Flash osadzonych w kontenerze HTML, z czego też chętnie korzystałem.
Wydaje mi się, że na poważnie kwestiami webowymi zacząłem się zajmować przy okazji wdrożenia czasopisma naukowego opartego o platformę cyfrową OJS, którą wspólnie z koleżanką tłumaczyłem. System ten był bardzo rozbudowany, a jego zrozumienie było konieczne nie tylko do wykonania tłumaczenia, ale też instalacji i konfiguracji na serwerze. Później trafiłem na wrocławską agencję kreatywną Orfin Studio, dla której regularnie realizuję niektóre projekty webowe.
Publikowałem tam moje prace wyrenderowane w programie Terragen, a sama strona była też poligonem doświadczalnym do współpracy z hostingami i tworzenia stron na CMS Joomla! z którym wtedy pracowałem.
Staram się minimalizować liczbę stosowanych rozwiązań zewnętrznych — pracuję wymiennie z maksymalnie trzema motywami. Dobieram je na potrzeby konkretnego zlecenia na podstawie zestawu funkcjonalności, które oferują. Oprócz tego ograniczam liczbę zainstalowanych wtyczek do niezbędnego minimum.
Pracując w ten sposób jestem w stanie osiągnąć jednocześnie wysoką wydajność, elastyczność i niezawodność. Strony, które realizowałem np. cztery lata temu wciąż działają, a ich aktualizacja nie sprawia problemu użytkownikom.
Oferta jest jednak szersza i wciąż na mojej stronie można znaleźć np. informacje o projektowaniu graficznym. Przez lata pracy w branży kreatywnej poznałem specjalistów, z którymi współpracuję w przypadku bardziej skomplikowanych projektów np. polegających na realizacji zarówno strony internetowej, jak i opracowania identyfikacji wizualnej. Działa to również w drugą stronę, kiedy zaufani graficy powierzają mi przygotowanie strony internetowej wg ich projektu, dla ich klienta.
Działa to trochę jak nieformalny kolektyw.
Myślę, że jednoosobowa działalność gospodarcza może funkcjonować nieco inaczej niż np. przedsiębiorstwo zatrudniające kilkadziesiąt osób i posiadające tym samym pewną bezwładność i pęd. Podobnie jak Michał Szafrański, uważam, że moja firma jest intencjonalnie jednoosobowa.
Nie potrzebuję rozwijać portfolio produktów ani zatrudniać nowych pracowników. Moim największym wyzwaniem jest adaptacja do zmian zachodzących w branży i dostarczanie rozwiązań, które najskuteczniej wykorzystają budżety, którymi dysponują klienci. To jest wyzwanie przy moim stylu pracy opartym o budowanie wartościowych narzędzi dla klientów (a nie tylko mniej lub bardziej atrakcyjnych „skórek” dla ich biznesów).
Tym samym mój rozwój to w dużej mierze wyszukiwanie najbardziej optymalnych rozwiązań (co przykładowo, od strony technologicznej oznacza np. przejście na Gutenberg i odejście od rozwiązań firm trzecich) i edukacja — bo usługi o wartości kilkudziesięciu tysięcy, kilku tysięcy oraz kilkuset złotych nie mogą być ze sobą bezpośrednio porównywane, a w tej branży niestety wciąż jest to powszechnie stosowana praktyka.
W tej chwili ten pomysł nie jest jeszcze doprecyzowany, tzn. jeszcze nie ustaliłem, jaka forma będzie najbardziej skuteczna (choć osobiście skłaniam się w kierunku filmów z narracją, ponieważ takie tutoriale nagrywam klientom po zakończeniu prac nad stroną i odzew jest bardzo pozytywny) i jaki zakres miałby się zawierać w tym materiale, ale chciałbym, aby był skierowany do webmasterów i deweloperów znajdujących się pomiędzy „klikaczami” opierającymi swoją pracę o motywy tj. Divi i dziesiątki wtyczek a purystami, którzy najchętniej pisaliby cały kod sami.
Nieco poważniej: Zasadniczo staram się nie zwariować, co w czasach niekontrolowanego mnożenia się technologii internetowych uważam za spore wyzwanie.
Całkiem poważnie: Chciałbym skuteczniej dzielić się moimi silnymi stronami, aby uwrażliwiać innych na konsekwencje podejmowanych decyzji — oczywiście w kontekście zawodowym. Być może wspomniany wcześniej kurs jest dobrym kierunkiem.
Nieco bardziej przyziemnie — lubię fotografować, szczególnie w połączeniu z biegami górskimi.
To prawda, że jeżeli te same dane kontaktowe występują na dwóch podstronach, to szybciej będzie je zmienić ręcznie niż pisać do tego logikę i to jest ok, ale jeżeli te same dane występują na siedemdziesięciu podstronach, to warto pomyśleć o skuteczniejszym rozwiązaniu. Bo co się stanie, jeżeli klient będzie chciał zrobić aktualizację?
Chciałbym, żeby osoby tworzące strony nie traktowały tego zadania przedmiotowo, ale raczej myślały o użyteczności tego, co tworzą. Zarówno dzisiaj, jak i za rok. Kupiłeś motyw na bazarze za ułamek ceny i klient nie będzie mógł go zaktualizować? Niefajnie. Wprowadziłeś modyfikacje bezpośrednio w kodzie CMS albo nadpisując pliki motywu i przy najbliższej aktualizacji zostaną nadpisane? Niefajnie. Zainstalowałeś WordPress i 50 wtyczek tam, gdzie wystarczy prosty HTML wygenerowany przez Webflow? Niefajnie.
Dobierajmy technologie świadomie w zależności od potrzeb i problemu, jaki próbujemy rozwiązać.