Ostatnio mieliśmy przyjemność porozmawiać z miłą i inteligentną osobą, jaką jest pani Monika Pałarz. Nasz gość ma sporo ciekawych zainteresowań od śpiewu, pisania wierszy przez blogowanie aż po podróże. O tym wszystkim pisze na blogu monikapalarz.pl, który zdecydowanie jest warty uwagi. Zapraszamy więc do przeczytania naszego dzisiejszego wywiadu. Pani Monika powiedziała nam krótko o swojej ścieżce życiowej, blogu, książkach i planach na przyszłość.
Pierwsze podejście do wydania w wersji papierowej poczyniłam w 2011 roku. Jednak wydawnictwa nie były zainteresowane. Trudno. Wiersze zostały w przysłowiowej szufladzie. Dopiero w listopadzie 2018r. zupełnie przypadkiem natrafiłam na platformę, która umożliwia wydawanie własnej twórczości za darmo. Odsyłam do rozchwytywanego wpisu na moim blogu: Jak wydać książkę za darmo i zarobić?
Poza tym nie wyobrażam sobie, że moja twórczość nie jest moją własnością. Co mam na myśli? To, że na WP jestem właścicielką wszystkiego, co się tam znajduje. Płacę za hosting i domenę = jestem w pełni uprawniona do moich „dzieł”. Na każdej innej platformie (Blogger, Blogspot czy społecznościówkach typu: Facebook, Instagram) wszystko co wstawię jest w pewnym sensie ICH. A na pewno mogą swobodnie tym rozporządzać, bo sami na to wyrażamy zgodę zakładając tam konta. Czyli jeśli wstawię własne zdjęcie z psem, to to zdjęcie może zostać sprzedane. Paradoks, którego zaakceptować nie mogłabym nigdy. Już w 2011 roku, kiedy szukałam wydawnictwa, z ogromną rezerwą oczekiwałam najpierw jakiegokolwiek zainteresowania wierszami. Dopiero wtedy wysłałabym próbkę. Od razu brałam pod uwagę, że może się gdzieś kryć nieuczciwość, bo już na tamten moment bardzo wiele złego mnie spotkało od „przyjaciół”, a co dopiero obce wydawnictwo.
A więc skąd biorę inspiracje do wpisów? Z własnej głowy. I przede wszystkim skupiam się na mądrości i przydatności. Motto mojej strony WWW to „Mądre korzystanie z Internetu i życia”. W zdaniu tym zawieram to, co wiem, że powinno mieć przełożenie w świecie online. Niestety „wyzwaniami” czy „tu i teraz", blogerzy uczą ludzi bezmyślności. Sama dałam się nabrać, dlatego aktualnie zamiast pisać o byle czym, piszę nieczęsto, ale staram się z głową.
Może ja wyjaśnię. Ideą „tu i teraz” (bardzo przyjazną ideą, którą osobiście lubię) jest świadome (kolejne nadużywane słowo) skupianie swojej uwagi na tym, co ważne, czyli na chwili, która trwa. Nie wiem. Mnie tego nie trzeba było nigdy uczyć. Zawsze byłam zainteresowana moim jestestwem (wykluczając 3 lata liceum, gdzie postanowiłam być jak inni. Po części żałuję. Ale nie rozpamiętuję), tym jak czuję własne ciało i siebie samą.
Wydaje mi się, że każdy człowiek dopóki nie wsiąknie niewzruszenie w czeluście Internetu, ma taki zmysł. Moim zdaniem jest to podstawowe i prymitywne (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) zachowanie istoty ludzkiej. Praczłowiek nie zastanawiał się nad tym, jak żyją inni, tylko czy przeżyje do następnego poranka. Był skupiony na sobie. Nie na innych. Ale też nie był egoistą.
Wiem z doświadzenia, że bardzo przyjemnie czyta się artykuły „tu i teraz”, bo w ten sposób podglądasz życie swojego ulubionego blogera. Jednak bardzo łatwo się zatracić. Wiem, bo sama się w porę zreflektowałam („zreflektowałam” to przykład słowa, którego można użyć zamiast „spojrzeć świadomie”).
- Zmiana motywu WordPress. (pierwsza współpraca i to z Template Monster).
- Wybrałam motyw CPM z repozytorium Template Monster. Czy polecam?
Od razu dodam, że jestem zadowolona z Template Monster i ogromnego wyboru jaki oferuje.
- Blogowo mam zamiar tworzyć więcej filmów na You Tube'a. Oczywiście na blogu też się pojawią, bo stąd mi You Tube nic nie usunie. 🙂
Zawodowo jestem otwarta na nowe, ale już płatne doświadczenia.
- Stacjonarnie chciałabym otworzyć sieć restauracji (kocham gastronomię, bo jest na tyle podstawową potrzebą, że zawsze będzie na to popyt + kocham jeść i raczyć swoje kubki smakowe nowymi daniami) lub hoteli (mam głowę pełną pomysłów na nadzwyczajne wnętrza w różnych myślach przewodnich wystroju).
- „Onlajnowo” chciałabym np.: być wirtualną asystentką dużej firmy. Obecnie posiadam większość umiejętności jakich poszukują pracodawcy. Zagranicą jest mnóstwo ofert pracy na to stanowisko. Jednak w Polsce nadal nie mamy oficjalnie takiego zawodu jak wirtualna asystentka.
- „Szołbiznesowo” chciałabym mieć prywatne studio nagraniowe i zrobić karierę muzyczną (jako wokalistka): albo światową, albo zupełnie jednorazową (np.: wydać płytę i zniknąć później samoistnie ze sceny; dla własnej radości z przygody życia). 🙂